Industrialna sesja narzeczeńska na Nikiszowcu
Znacie to uczucie kiedy coś bije na łeb na szyje Wasze oczekiwania? Wchodzisz do takiego mieszkania, z ekstra parą pod zdjęcia i masz jeszcze cegłe, zieloną sofe, kable na ścianach i bacznie obserwujących Państwa domu (w sensie Ci w ramkach). No, my tak mieliśmy i poczuliśmy się jak wygrywy.
Uczuć ten nie opuścił nas cały wieczór, bo przed sobą mieliśmy parę nie byle jaką, wyluzowaną, szczęśliwą, zakochaną. Było jak u Beyonce, crazy in love.
Bo taka właśnie, drodzy kochani, jest miłość. Bądźcie zawsze sobą, to będzie spoko. Peace&love.